Nigdy nie lubiłam wizyt przedstawicieli handlowych albo innych mobilnych sprzedawców odwiedzających mój niewielki sklep na obrzeżach Starachowic. Zawsze oznaczało to bowiem namawianie mnie na skorzystanie z ich oferty, czego ja zwyczajnie nie chciałam. Miałam umowy popodpisywane z niektórymi firmami i to mi w zupełności wystarczało.
Moje nastawienie do przedstawicieli zmieniło się, gdy do sklepu zajrzał kiedyś pan Jurek – nowy przedstawiciel regionalny Starachowice ogólnopolskiej firmy produkującej wędliny. Pan Jurek spodobał mi się już podczas naszego pierwszego spotkania, które minęło aż za szybko. Pomiędzy zamawianiem parówek i wędlin dowiedziałam się co nieco o nowym przedstawicielu. Pan Jurek jest rozwodnikiem, który obecnie mieszka sam ze swoimi dwoma psami dwadzieścia kilometrów od Starachowic. Na oko jest starszy ode mnie z pięć lat, ale mimo swojego wieku nadal bardzo atrakcyjny. W przeciwieństwie do większości pięćdziesięcioletnich mężczyzn pan Jurek może pochwalić się szczupłą sylwetką i muskularnymi ramionami. Dowiedziałam się, że mięśnie zawdzięcza on częstym wizytom w siłowni i regularnemu joggingowi. Ja jestem osobą nieco pulchną, więc zazdroszczę mu jego samozaparcia w dążeniu do celu i miłości do sportu.
Przyznam, że nie mogę doczekać się kolejnego spotkania z panem Jerzym. Postanowiłam, że tym razem może zaproszę go na zaplecze na małą kawę. Do tej pory odmawiał, ale ostatnio obiecał, że następnym razem na pewno zatrzyma się u mnie na dłużej.