Ten dzień od rana zapowiadał się na katastrofalny. Otóż w końcu, po paru tygodniach wysyłania CV i listów motywacyjnych zostałam zaproszona na pierwszą w swoim życiu rozmowę kwalifikacyjną, a mój samochód odmówił posłuszeństwa. Dodatkowo, podczas porannych przygotowań przez przypadek wrzuciłam swój telefon do muszli klozetowej, co przedwcześnie zakończyło jego żywot. Fakt, że była to stara Nokia, jednak telefon to zawsze jakiś kontakt ze światem. Przez chwilę stałam rozzłoszczona w łazience, bez telefonu i dobrego humoru i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Gdy odzyskałam jasność myślenia, okazało się, że za pięć minut powinnam już wychodzić. Włosy nadal były w nieładzie, makijaż na pół niedokończony, a torebka nie spakowana. Jakimś cudem udało mi się tak zmaksymalizować szybkość wykonywanych czynności, że w pięć minut później przekręcałam od zewnątrz klucz w zamku. Byłam gotowa do wyjścia.
Niestety, do wyjścia gotowy nie był mój samochód. Auto, które zazwyczaj chodzi bez zarzutu tym razem nie chciało odpalić. Na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko przedstawiciela regionalnego w Gliwicach, przedstawiciel regionalny Gliwice, dotarłam spóźniona ponad godzinę. Nie wiedziałam czy jest w ogóle sens jechać na spotkanie, ponieważ nawet nie dałam znać o niespodziewanym spóźnieniu (w tym miejscu proszę zwizualizować przed sobą tonący w klozecie telefon). Na miejscu okazało się, że od godziny sekretarka próbuje się do mnie dodzwonić, bowiem z nieoczekiwanych względów moja rozmowa została przesunięta o 1,5 h, a ja do chwili rozpoczęcia spotkania miałam jeszcze 15 minut! Wiedziałam, że to nie może być przypadek i praca przedstawiciela będzie moja! Nie pomyliłam się 🙂