Zawód przedstawiciela nigdy nie był moim idealnym i wymarzonym, jednak czasem los tak kieruje naszym życiem, że trafiamy w miejsca, o których nigdy wcześniej byśmy nie pomyśleli. Podobnie było ze mną i zawodem przedstawiciela regionalnego w pewnej dużej firmie. Moim obszarem działania zostało miasto, w którym się urodziłem i wychowałem – Szczecin, przedstawiciel regionalny Szczecin.
Jak możecie sobie zapewne wyobrazić, już na początku mojej przedstawicielskiej kariery zostały mi narzucone limity czasowe i plany sprzedażowe, które należało zrealizować. Bałem się czy sobie poradzę, czy będę umiał dobrze wykonywać swoją pracę i czy nie znudzę się nią po jakimś czasie. Bałem się niemal wszystkiego – jazdy nowym, służbowym samochodem po mieście, spotkań z klientami i tego, w jaki sposób będę zarabiał. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne, a praca przedstawiciela dużo przyjemniejsza niż się spodziewałem. Nie miałem czasu na myślenie czy poradzę sobie w nowym zawodzie, bo trzeba było od razu zacząć działać. Chyba największą zmorą pracy każdego przedstawiciela pracującego w centrum miasta jest intensywny ruch uliczny. U mnie było podobnie – wieczne korki, przepychanki, trąbienia i zdenerwowani kierowcy. Godziny szczytu potrafią dać nieźle w kość i źle nastawić do całego dnia pracy.
Moim sposobem na stres spowodowany jazdą po Szczecinie była nauka angielskich słówek. Dzięki niej czas mijał dużo szybciej, a ja miałem wrażenie, że nie jest do końca stracony.