Szkoda, że jako przedstawiciel regionalny jednej z największych firm z branży spożywczej w Polsce muszę być żywą wizytówką zatrudniającego mnie przedsiębiorstwa, przedstawiciel regionalny Wrocław. Czasem miałbym bowiem ochotę zrzucić całą maskę uprzejmości i perfekcyjnych manier, zakasać rękawy i porządnie wtłuc klientowi, z którym właśnie rozmawiam. Praca z klientem w większości przypadków jest zajęciem ciekawym i przede wszystkim pouczającym, jednak czasem zdarzają się sytuacje, w których z trudem nad sobą panuję.
Najgorsi są starsi właściciele sklepów, którzy dobrze pamiętają czasy, gdy światem nie rządziła jeszcze sprzedaż, popyt i podaż i żądają od nas, przedstawicieli, czegoś, czego my im nie możemy dać. W 90% przypadków takim ludziom nie można nic przetłumaczyć. Nie można spokojnym i rzeczowym głosem jeszcze raz powtórzyć zasady rządzące naszą firmą – oni i tak wiedzą wszystko najlepiej. Po co więc spierać się z kimś, kto nie da sobie nic przetłumaczyć? Lepiej odwrócić się na pięcie i pojechać do następnego klienta. Taki jest najlepszy i najbezpieczniejszy sposób uniknięcia wydarzeń i słów, które później przyszłoby nam żałować.
Denerwuje mnie też, że wielu kierowników sklepów zapomina o fakcie, że przedstawiciele swoją prace wykonują bo muszą, a niekoniecznie dlatego, że uwielbiają wciskać obcym ludziom określone produkty lub usługi. Taka jest nasza praca i proszę się z tym pogodzić, ponieważ nie jesteście w stanie nic z tym zrobić.